Jak empatia uchroniła mnie przed wypaleniem?

Moje osobiste doświadczenie wypalenia zawodowego i konieczność przewartościowania: pracy, zasobów i przekonań pokierowała mnie pewnego dnia w kierunku tematyki empatycznej komunikacji.

Moja droga to kilka lat pracy nad sobą, od momentu znalezienia się “przy ścianie” bez nadzieji na cokolwiek lepszego, bez energii i motywacji do pracy, przez liczne odkrycia i poszukiwania, w sobie i na zewnątrz, aż po zdobycie nowych narzędzi do radzenia sobie z - niegdyś - problematycznymi sytuacjami.

Leczenie wypalenia to w dużej mierze walka z najpoważniejszym przeciwnikiem - samym sobą, a więc i w empatycznej komunikacji zdecydowałam najpierw zacząć od siebie.

Największym wyzwaniem po zażegnaniu wypalenia okazał się dla mnie powrót do aktywności zawodowej. Pomimo ekscytacji na myśl o nowych doświadczeniach, myślałam: “Jak pozytywnie patrzeć w przyszłość, kiedy czuję lęk przed byciem porwaną ponownie w niekończący wir obowiązków, przed powrotem do tego, co w pamięci rysuje się tak strasznie?”. Czułam, że jedynym wyjściem są gruntowne zmiany, bo tylko wtedy uda mi się czerpać satysfakcję z pracy zawodowej i z życia w ogóle.

Pomogło pragmatyczne spojrzenie na sytuację i zadanie sobie pytania: na co mam wpływ i do jakiego stopnia? Z dwóch grup czynników: zewnętrznych (m.in. praca, kultura pracy i organizacji) i wewnętrznych (np. przekonania, poziom asertywności, umiejętność komunikacji w zespole), postanowiłam zadbać na tyle, na ile mogłam o te pierwsze, poprzez: odejście z poprzedniej pracy, która nie była w stanie kojarzyć mi się już z niczym pozytywnym i wywoływała trudne mechanizmy; oraz możliwie jak najlepsze zbadanie nowego środowiska pracy przed jej podjęciem.

Skupiłam się jednak głównie na drugiej grupie czynników: jak radzić sobie z sytuacjami, które w przeszłości kumulowały się we mnie, powodując powolną utratę zdrowia psychicznego, jak dbać o swoje granice czy potrzeby. Decyzji tej dokonałam z pełną świadomością i akceptacją tego, że nie mogę mieć kontroli nad pełnią zdarzeń, ale mogę wpływać na siebie i to, co myślę i czynię.

Wspierałam się psychoterapią i pracą z coach’em w celu poznania swoich mocnych stron i talentów, by móc powrócić do “siebie z esencji”. Ale to właśnie komunikacja oparta na empatii odegrała największą rolę i czuję, że bez niej nie odniosłabym swoich małych sukcesów. 

Nowe reakcje i stare mechanizmy: Komputer

Pierwszy raz po 3-letniej przerwie miałam usiąść do komputera. Byłam pełna ogólnego napięcia z tym związanego - powrót po wypaleniu, powrót po macierzyństwie - to dość duża zmiana, aby przestawić się znów w tryb pracy, terminów i obowiązków. Sytuacja problematyczna, w której nie mogłam uzyskać efektywnego i sprawnego rozwiązania, mocno mnie poruszyła, uruchamiając znane z przeszłości niezdrowe reakcje, z którymi spróbowałam poradzić sobie inaczej, korzystając ze zdobytej wiedzy. 

Co zrobiłabym kiedyś?  
Rozwiązałabym ten problem skutecznie, za wszelką cenę unikając niepowodzenia, ale w nerwach i złości, dając ludziom wokół mnie odczuć swoją złość i irytację, a następnie zostałabym z krzywdzącymi emocjami i przekonaniami o sobie i innych.  

Co zrobiłam teraz? 
W tej sytuacji pomogło mi przejście przez 4 kroki empatii oraz RSA (Racjonalna Samoanaliza). Uspokoiłam się, że nic się nie stanie jak mnie nie będzie lub się spóźnię i sprawdziłam ze sobą, czy zrobiłam już wszystko, co było w mojej mocy, starając się zrozumieć sytuację i to, że błędy się zdarzają, nie oznaczają końca świata i o nikim nie musi to źle świadczyć. Nazwałam swoje uczucia i potrzeby i poczułam rosnącą wyrozumiałość wobec siebie, a następnie wobec innych osób. 

Co wyniknęło z RSA? 

Niezdrowe przekonania: “robią ze mnie idiotkę; jestem taka głupia, że nawet nie umiem włączyć komputera; zawsze tylko ja mam pecha; w ogóle nie dociera do nich to, co piszę”, zamieniłam na takie, które działały na moją korzyść:
  • Jestem mądrą osobą, która ma dobre intencje i ma prawo do popełniania błędów i ma prawo na czymś się nie znać. Umiem rozwiązywać problemy skutecznie,  stawiając granice własnej odpowiedzialności. 
  • Nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. Nie na wszystko mam wpływ. Z pewnością nie tylko mi się to przydarzyło. Takie rzeczy się po prostu zdarzają i nie oznacza to, że tylko ja mam pecha. Jest też wiele rzeczy, które mi się udają, podczas gdy innym nie.
  • Błędy się zdarzają, każdy je popełnia. Zarządzanie ludźmi zdalnie może stanowić niemałe wyzwanie, szczególnie w pracy zdalnej, kiedy zmniejsza się kontakt międzu ludźmi. 
  • Akceptuję, że nie zawsze mogę otrzymać taki poziom uwagi, opieki i wsparcia jaki bym potrzebowała.

fundacja niewypalsie

Nowe reakcje i stare mechanizmy: Znikający menadżer

Praca, którą rozpoczęłam, była w nowej dla mnie branży i miałam w niej mniejsze doświadczenie. Nie znam wszystkich procesów, narzędzi i nie działałam wcześniej przy tak dużym projekcie technologicznym jak ten, do którego dołączyłam. 

Zgodziłam się na niego, bo spełniał moje najważniejsze kryterium: w zespole obecny poza mną miał być jeszcze jeden konsultant-menadżer, dzięki czemu miałabym ogromne wsparcie i mogłabym się uczyć. Wizja startu w bezpiecznym scenariuszu napawała mnie dużym spokojem - szczególnie, że mocno tego potrzebowałam. Jednak nieoczekiwanie sytuacja uległa zmianie. Okazało się spontanicznie, że zostanę z obowiązkami sama, bez informacji, czy ta osoba dołączy kiedyś ponownie, czy nie.Zachwiało to moim poczuciem bezpieczeństwa i włączyło wewnętrznego krytyka. 

Co zrobiłabym kiedyś? 
Pozostałabym w negatywnych emocjach i przekonaniu, że nic nie wiem i nie potrafię i muszę jak najszybciej zebrać jak największą wiedzę, nie dając po sobie poznać ani tego, że się stresuję czy że wymagam wsparcia; ani tego, że czegoś nie wiem i że nie daję rady. Nałożyłoby to na mnie ogromną presję, z którą zmagałabym się miesiącami w silnym napięciu i przewrażliwieniu na każdym kroku, a wewnętrzny krytyk sprawiłby, że nie mogłabym odpuścić spirali nadmiernej kontroli. Nie sięgnęłabym po pomoc, pozostając w napięciu i dyskomforcie. 


Co zrobiłam teraz?
  • Empatia do siebie: Uruchomiłam wewnętrzny dialog, zidentyfikowałam swoje potrzeby i emocje. Zastanowiłam się, co mogę zrobić, żeby w tej sytuacji zadbać o siebie?
  • Rozmowa z krytykiem: sprawdziłam, co mówi mój wewnętrzny krytyk, dlaczego to robi i czy chce mojego dobra. Zrozumiałam, że kieruje nim lęk i wstyd i że w gruncie rzeczy chce dla mnie dobrze, ale sposób, w jaki to robi, jest dla mnie krzywdzący i wprawia w złe samopoczucie.
  • Wsparcie bliskich: Sięgając po poradę bliskich osób, usłyszałam “nie oczekuj od siebie, że w parę dni ogarniesz to, co oni robią od lat”, “pamiętaj, jakie są Twoje mocne strony - może teraz czegoś nie wiesz, ale za chwile to rozpracujesz”, co dodało mi ogromnej otuchy.
  • Wsparcie w pracy: Podzieliłam się swoimi emocjami ze swoim “Buddy” oraz “Career Counselor” - bez oceny, przyznając jedynie fakty i emocje. Otrzymałam zrozumienie i wsparcie merytoryczne, które odpowiedziały na nurtujące pytania i wskazały narzędzia.
  • Praca na przekonaniach: Wypracowałam nowe przekonanie, które powtarzałam wielokrotnie na przestrzeni 3 dni. “Nie mogę wymagać od siebie kompetencji w temacie, który jest mi zupełnie obcy. Teraz wielu rzeczy nie wiem, są dla mnie nowe, ale z każdym dniem będę się uczyć coraz więcej i korzystając ze swoich talentów będę mogła poczuć się pewniej, zdobyć wiedzę i dobrze wypełniać swoje obowiązki. Kiedy nie wiem, mogę pytać innych. Osoby w zespole nie mają nic przeciwko odpowiadaniu na moje pytania, bo oni sami chętnie dzielą się wiedzą chcąc też zadbać o dobro projektu”.

Inne pomocne narzędzia empatii

W innych sytuacjach, które zebrałam w ramach dbania o siebie w powrocie do aktywności zawodowej, a także na potrzeby studiów podyplomowych, powtarza się pozytywny efekt bycia w kontakcie ze swoimi potrzebami i emocjami, a więc zastosowanie metody 4 kroków Marshall'a Rosenberga.  I tak, w sytuacji choroby dziecka, zamiast katastrofizować i stresować sie koniecznością wzięcia dnia wolnego w pracy, postanowiłam nie zmuszać się za wszelką cenę do pracy z domu w obecności chorego synka, w czym pomogło mi ustalenie priorytetu i planu działania. Dzięki temu szybko poczułam radość ze spełnienia potrzeb swoich i swojego dziecka. Praca z domu okazałaby się dla mnie okropnym stresem, a tymczasem w pracy nic się nie stało, a ja dostałam życzenia szybkiego powrotu do zdrowia. 

W pracy pomaga mi także pamiętanie o uszach Von Thun’a i dzięki temu wiem, że nie muszę brać na siebie odpowiedzialności, kiedy ktoś pisze “trzeba zrobić…”. Dopytuję, czyje to zadanie i przeważnie okazuje się, że to była tylko czyjaś luźna myśl, a nie sugestia czy prośba, żebym to ja coś zrobiła. Czasem dzięki temu wiem, jak odpowiednio dopasować rozmowę z kimś, kto ma np. ucho apelowe i moje luźne myśli przywołują tę osobę niepotrzebnie do działania. 

Inne pomocne metody:
  • 3 kroki: uznanie myśli i odwołanie się do ludzkich doświadczeń - wspomaga mnie na co dzień, kiedy muszę mieć do czynienia z tematami, o których nie mam najmniejszego pojęcia, a muszę wykonać swoją pracę
  • medytacja w celu uporania się z wewnętrznymi krytykiem, którego dobre intencje kosztują mnie zbyt wiele

Empatia ma ogromną moc i jest moją profilaktyką wypalenia

Komunikacja oparta na empatii to dla mnie bardzo szeroko zakrojone narzędzie stanowiące podstawy spokoju z samym sobą i w relacji z innymi
Sprawia to, że zminimalizowałam konflikty - zarówno te wewnętrzne, jak i te z innymi osobami. Dzięki metodom  empatycznej komunikacji jestem w stanie radzić sobie ze swoimi słabościami, komunikować się z innymi w sytuacjach, w których czuję dyskomfort, stawiać granice swojego czasu i możliwości. Słucham swoich potrzeb i staram się zrozumieć, co leży u podnóża mojej złości. Opierając się na 4 krokach umiem lepiej usłyszeć to, co ludzie chcą powiedzieć między słowami i czynami.  

Jaka jestem dziś w życiu zawodowym? 
Nie boję się błędów, nie boję się mówić o tym, czego potrzebuję, nie przypisuję ludziom złych intencji i mam tylko jedną odpowiedzialność: za siebie. Aby znów nie doprowadzić się do wypalenia zawodowego, móc czerpać radość z pracy i mieć energię na życie po niej. Czy to oznacza, że pozbyłam się swoich rekacji całkowicie i dziś automatycznie reaguję z empatią? Nie. Popełniam nadal mnóstwo błędów, czasem myśląc najpierw “czuję się niewysłuchana” i wtedy muszę znów pomyśleć i wpadam na to, że czuję smutek, a mam niespełnioną potrzebę zrozumienia. Traktuję to jako pierwszy etap - przechodzenia ze stanu świadomości i posiadania wiedzy do przekładania tego na działania. Uczę się, potykam, ale kiedy już mi się udaje, odczuwam pełną satysfakcję. 

Jedno wiem na pewno. Po latach życia w zupełnym nierozumieniu czym jest empatia, stałam się osobą bardziej świadomą zdań, które wypowiadamy automatycznie, zbyt często. Zrozumiałam jaka jest moc empatii - jak ją rozpoznać, jak w niej pobyć i jak ofiarować ją innym. To potężne narzędzie w drodze do dobrego życia, w pracy i po pracy i niezwykle przydatne narzędzie w profilaktyce wypalenia zawodowego.

Szukaj